piątek, 27 maja 2011

brzydnie ładno



Jak zwykle jestem tu, gdzie jestem. Zawsze kończę na wysypisku śmieci, gdzie sponad rozrzuconych tu resztek wystaje smutna kopia trawy. Udajemy z psem, że oddychamy świeżym powietrzem, patrząc jak pięknie odbija się słońce od rozbitego szkła. W zaułkach ktoś umościł sobie spanie, w dolinkach leży niechciana bielizna, za rogiem napotkasz pewnie trupa. Obok działki, czysto pięknie, jak w Niemcach. Dalej las, w którym przyroda bierze przykład z blisko mieszkającego człowieka, więc mutuje się w ekosystem, który po ciemku mógłby straszyć. A jednak jest pięknie, jak tak słońce ślizga się po zabluszczonych pniach. Jest nawet cicho i uroczo. Możesz popatrzeć na robactwo i mech, zastanawiając się, czy jeśli stoisz wyżej, to znaczy, że to kopiec śmieci, porosły dawno ziemią i zielskiem. Super jest na zatorzu, a do parku daleko. Więc, jak zwykle, trafiam tam, gdzie zawsze. I pies.